Puszcza Białowieska, z punktu widzenia atrakcyjności do uprawiania orienteeringu, nie jest obszarem o najwyższych walorach. Niemniej jednak i ten kompleks ma swoją historię związaną z tą dyscypliną. Warto tu zawitać.
Pierwszą mapą do orienteeringu, która powstała na terenie Puszczy Białowieskiej, była "Kasia". Jej tworzeniu towarzyszyło parę ciekawych zdarzeń. Sporządziłem ją na zlecenie Ligi Obrony Kraju celem przeprowadzenia zawodów w radiopelengacji dla państw Układu Warszawskiego.
Plakat.
Ręcznie kreślona na wielu kalkach, trafiła do zakładów graficznych w Białymstoku. Wydrukowana została w nakładzie tysiąca egzemplarzy. I dobrze, że nakład był tak duży, ponieważ jakość druku pozwoliła na wyselekcjonowanie setki względnie poprawnie wydrukowanych egzemplarzy. Nie było dwóch identycznych map, a przesunięcia kolorów dochodziły do 1 centymetra!
Fragment mapy "Kasia"
Na kilka dni przed imprezą odebrałem telefon od jakiegoś pułkownika (chyba z Warszawy) który stwierdził, że "mapa jest w porządku, tylko ta ręka nie podoba się władzom wojskowym. I co ona właściwie znaczy?" Należy w tym miejscu wspomnieć, że sprawa miała miejsce w 1986 roku, gdy świeże były jeszcze klimaty stanu wojennego. Symbol ręki z palcami ułożonymi w kształcie litery V kojarzony był jednoznacznie ze sprzeciwem wobec władzy. Zrozumiałem że podejrzewano mnie o prowokację. Jaka była jednak prawda? Otóż jak zwykle należało w pewnym momencie mapę nazwać i nazwę tę umieścić na jednej z kalek. Jako że moja córka Kasia kończyła w roku zawodów 1 rok, to właśnie jej imieniem nazwaliśmy z żoną tę mapę. Żeby dać widoczny dowód związkom tytułu z naszym dzieckiem zanużyliśmy jej rękę w tuszu i odcisnęliśmy na kalce. Układ palców był zupełnie przypadkowy, ale jak się okazało reperkusje mogły być daleko idące. Moje wytłumaczenie jednak zostało warunkowo przyjęte. Zawody się odbyły, a z ust uczestników usłyszałem oceny, że na tak dokładnej mapie jeszcze nie biegali. Aby dać dowód mojej prawdomówności na miejsce sportowej areny (polana przy leśniczówce Nieznany Bór) zabrałem swoją córkę Kasię. Z tego co mi wiadomo mapa wykorzystana została tylko ten jeden raz, a 50 egzemplarzy zgodnie z przepisami przekazałem do Polskiego Związku Biegu na Orientację na ręce Prezesa Andrzeja Pasionka. W domu posiadam jej jeden egzemplarz i owe historyczne kalki.
Włodzimierz Protasiewicz